Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski
436
BLOG

Danajowie z Moskwy

Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski Polityka Obserwuj notkę 98

Jeden z moich ulubionych cytatów to historyjka z wybitnym carem Aleksandrem III (skądinąd polakożercą). Otrzymawszy niezwykle cieply list od Ottona Bismarcka zanotował na marginesie - coś kombinuje to oberbydlę, ale co - nie wiadomo. Rzecz brzmi ładniej po rosyjsku. No ale istotne w tej notatce jest coś innego. Powtórzenie starego powiedzonka o tym by strzec się Danajów nawet. a może zwłaszcza!, gdy przynosza dary.

Rosyjscy Danajowie rozpostarli przed Donaldem Tuskiem azjatycki kobierzec na który wysypali całe góry bezwartościowych błyskotek. Jedną z nich było wielkopańskie pozwolenie dziennikarzowi GW na pozostanie w poolu prasowym, po interwencji urzędników Kancelarii Premiera. Warto uważnie czytać ten komunikat. Nie po interwencji urzędników ambasady (to ich zadanie) a KPRM. Czyli red. Radziwonowicz to osobisty prezent dla Donalda Tuska.

Żeby nie było wątpliwości, to dobrze, że urzędnicy Kancelarii interweniowali, ale rzecz byla - jak mniemam - celowo rozegrana przez stronę rosyjską właśnie po to, bu pokazać, że są skłonni do ustępstw i tworzenia przyjaznej atmosfery.

Innych ustępstw nie było. W sprawie tarczy antyrakietowej usłyszeliśmy twarde "niet". Jeszcze twardsze było ono w kwestii gazociągu. Bo w sprawie tarczy jednak rozmawiano hipotetycznie o ew. inspekcjach rosyjskich. Jak przypuszczam nasi rozmówcy zaproponowali stworzenie obok bazy amerykańskiej stałej bazy rosyjskiej "monitorującej" działania Amerykanów. Co rzecz jasna jest niemożliwe i gospodarze doskonale o tym wiedzieli. A co do gazociągu powiedzieli budujemy i koniec. 

Warto zwrócić uwagę na bardzo sprawną grę rosyjską. Premier Zubkow rozmawiał o gazociągu i współpracy gospodarczej. Putin o tarczy i ogólnych planach politycznych. A Miedwiediew o tym, że miło jest współpracować. Jednocześnie w przededniu wizyty dostaliśmy całą serię sygnałów, że Rosja zamierza zaostrzyć swoja politykę bezpieczeństwa (Rogozin, Bałujewski, sam Putin). No i jeszcze artykuł w prorządowej NG o tym, że Katyń to jednak zbrodnia niemiecka.

Ale to było zwyczajowe rosjskie przygotowanie do wizyty. Ważniejsze jest pytanie- po co Rosjanom nagłe i puste ocieplenie. Ze strony polskiej były wprawdzie sygnały pewnej miękkości, ale  Rosjanie nie są tak naiwni by sformułowanie ,iż budowa tarczy nie jest wcale pewna etc. odbierać inaczej jak puste gesty Polaków. Ciastkiem dla Putina był bez wątpienia termin wizyty. W trakcie kampanii wyborczej, zwłaszcza takiej jak rosyjska raczej się wizyt nie składa. Na dodatek cieniem kładzie się na tej wizycie sprawa Aleksaniana, będąca niebywałym skandalem (pisał o niej w S24 R.Amsterdam). Fakt, że Tusk zdecydował sie pojechać będzie dla ludzi Putina argumentem, że w istocie wszystko jest w porządku. Rosjanie z kolei złagodzili swoje embarga rolne. To wszystko jednak nie wyjaśnia powodów nagłego ocieplenia. 

Sądzę, że Moskwa w rzeczywistości obliczyła sobie, iż przy okazji zmiany prezydentury należy zmienić swój międzynarodowy wizerunek. Prezydent Miedwiediew ma być "dobrym śledczym". Bo w ostatnim roku Rosjanie nieco przesadzili z twardością. Ich wizerunek, kraju rządzonego po dyktatorsku i agresywnego wobec sasiadów stał się politycznie nieefektywny. Szczyt Rosja UE w Samarze dowiódł, że polityka dzielenia Zachodu musi być prowadzona innymi środkami. Pierwszym celem Moskwy jest więc doprowadzenie do tego, żeby poszczególne państwa (zwłaszcza z tzw. Nowej Europy) załatwiały z nią swoje sprawy w kontaktach dwustronnych. Wyrwanie Polski z jednolitego frontu państw UE jest warte kilku półuśmiechów. Obawiam się jednak, że Rosjanie mieli jeszcze jeden cel. Nie jest przypadkiem, że ociepleniu relacji z Polską towarzyszy coraz ostrzejsza polemika z Ukrainą. Zapowiedź przerwania dostaw gazu, aresztowanie Siemiona Mogilewicza (który ze swoimi kumplami z mafii załatwiał interesy gazowe i naftowe nie zawsze zgodnie ze strategia Kremla) i wyraźne ochłodzenie na linii Moskwa-Kijów wskazywać mogą na decyzję ostatecznego rozprawienia się z Ukrainą. A to jest warte bardzo wysokiej ceny.

Żeby nie było watpliwości - uważam, że moskiewska wyprawa Donalda Tuska była sukcesem. Zdjęcie z Polski pieczątki "genetycznych rusofobów" jest warte podróży w okresie przedwyborczym.  Osłabienie napięcia z Rosją ma też swoją cenę gospodarczą.I tyle. Najgorsze co można zrobić, to uwierzyć we własną propagandę sukcesu. W istocie, to co było do ugrania już ugraliśmy. Sprawę gazociagu trzeba załatwiać z Niemcami i Skandynawią. Cieśnina Pilawska jest nam do niczego niepotrzebna, i tyle. Konsumując sukces powinniśmy teraz skupić się na wspieraniu Ukrainy powtarzając na salonach Brukseli: "widzicie sami, że jesteśmy przyjaźnie nastawieni do Rosji, więc nasze zabiegi na rzecz Kijowa nie są działaniem przeciwko Rosji, ale na rzecz silniejszej Europy". Jeśli Rosjanie będą oglądali film Wajdy o Katyniu to dobrze. Ale nie ma co liczyć na więcej. Przyznam, że moja nadzieje budzi fakt, iz premier Tusk zaprosił do współpracy Jacka Cichockiego i Wojciecha Zajączkowskiego - obaj panowie Rosję znają i na plewy pozornych darów nabrać się nie powinni. Ważne by ich słuchano nie eksploatując nadmiernie PRowskiego sukcesu i nie kreując się na siłe na antyPiS.

   

złośliwy, nadkrytyczny a serio mówiąc to większość bywalców pewnie mnie zna osobiście i ma wyrobione zdanie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka