Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski
93
BLOG

Wyborcze kajdanki

Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski Polityka Obserwuj notkę 39
 

W Paryżu odbyła sie kolejna runda negocjacji rosyjsko-amerykańskich dotyczących tarczy antyrakietowych (nazwanych elegancko konsultacjami). Ich uczestnicy mogli sobie poczytać w Mondzie tekścik zatytułowany Irytująca Polska. O tym, że RP (mniejsza o numer) nie przystaje do europejskich norm i standardów. Ot taki drobiazg. Tylko nasze wybory i styl kampanii znakomicie odepchną na jeszcze dalszy plan sprawy międzynarodowe. Był szczyt APEC w Sydney - dobra okazja do rozmów rosyjsko-amerykańskich. Było kolejne spotkanie niemiecko-francuskie. A jedynym znakiem istnienia polskiej polityki stał się sprzeciw wobec wprowadzenia europejskiego  dnia przeciwko karze śmierci. Pomysł istotnie niezbyt fortunny (nie dlatego iżby "czapa" była ok tylko dlatego, że miał on służyć jako okazja do piętnowania wstrętnych Jankesów, którzy nie znieśli kary śmierci). Czy jednak warto było się upierać przy marginalnej sprawie - skoro ten upór znakomicie pogłębił marny wizerunek Polski jako kraju właśnie "irytującego"? Wątpię. No ale, skoro nie potrafimy załatwiać spraw ważniejszych to przynajmniej walkę z dniem przeciwko ks uczynimy wygodny argument wyborczy - my się tej Europie kłaniać nie będziemy.

Poważniejsi od Monda obserwatorzy zauważyli, że osią kampanii w Polsce będzie wojna z oligarchami. Pyszne, sami na własne życzenie wprowadziliśmy ten termin do języka politycznego. I będziemy za chwilę czytali o tym jak to Polska pospołu z Rosją i Ukrainą jest krajem finansowej oligarchii. Znów - nie ma to zasadniczo nic wspólnego z oceną opisu rzeczywistości, ale jest dowodem nieodpowiedzialnego traktowania słów. Tak jak walczymy z nazwą Polskie obozy tak za chwilę będziemy protestowali gdy ktoś powie - polscy oligarchowie.

W Polsce przez ostatnie dwa lata trwała nieustająca kampania wyborcza. Nic więc dziwnego, że notowania PiS są dobre a nawet zadziwiająco dobre. Co do jednej rzeczy nie mam wszak wątpliwości - polityka zagraniczna państwa została zdemolowana. Mnóstwo słusznych idei, takich jak większa asertywność czy walka o podmiotowość Polski, pani Fotyga i bracia Kaczyńscy ubrali w słowa i styl prezentacji nie akceptowalne w Europie. W rezultacie zamiast realizować naszą politykę wikłamy się w pyskówki na drugorzędne tematy a ustępujemy w sprawach ważnych. Polityka zagraniczna dla większości państw jest funkcją polityki wewnętrznej, to banał. Wszelako dla Polski która dopiero odbudowuje swoją pozycję w Europie dbałość o wizerunek zewnętrzny powinna być rzeczą co $najmniej ważną. A podporządkowanie tego wizerunku potrzebom brutalnej kampanii wyborczej jest zwyczajną nieodpowiedzialnością.

Następny Sejm będzie pewnie lepszy od obecnego, bo nie będzie w nim zgrai posłów Samoobrony i LPR. I tylko tyle. Nie mam złudzeń, iż uda się sklecić większość zdolną do zmiany konstytucji. A być może nie uda się skleić żadnej sensownej większości. Programowo PiS i PO nie różnią się zbytnio. Ale różni je zasadniczo styl uprawiania polityki co może doprowadzić do zablokowania konstytucyjnej koalicji PO-PIS. Z kolei ponieważ wszyscy gracze grają znaczonymi kartami to dla Jarosława Kaczyńskiego najwspanialszym wynikiem byłoby wyborcze zwycięstwo PiS i drugie miejsce postkomunistów. Bardzo podobnie myślą szefowie PO tylko swoją partię stawiają na miejscu nr 1. W każdym razie wspólną zasługą obu "wielkich" będzie polityczna reanimacja SLD, któr byo trupem po rządach Millera i mogło trwale zniknąć ze sceny. Tylko wyjątkowa nieudolność kierwonictwa postkomunistów sprawia, iz nie mają jeszcza poparcia przekraczającego 20%.

Jedynym pożądanym koalicjantem dla wszystkich graczy okaże się PSL. I swoją drogą słuchając wypowiedzi Pawlaka trzeba przyznać, że jest jedynym liderem, który potrafi mówić bez dzikiego i odstręczającego zacietrzewienia.

Do tego wszystkiego wiele wskazuje, że kampania będzie kampanią haków. Niby nic nadzwyczajnego. Ale podobnie jak z wizerunkiem zagranicznym Polski być może warto nie być tak do końca "zwyczajnym". Bo obywatele patrząc na polityków od lat wyrażają prostą opinię, że "wszystko to panie k... i złodziej". Rozumiem, że celem PiS jest obniżenie frekwencji. Ale odpowiedzialność za państwo kazała by jednak zastanowić się nad długofalowymi skutkami społecznymi czarnej kampanii.

Poprzednie wybory były sporem o podatki i o wizję Polski solidarnej z obywatelami. Te zdają się być na razie sporem o to czy aresztować z kajdankami czy bez. A polityka zagraniczna zostanie sprowadzona w kampani do demagogicznych wyskoków na temat biednych chłopców ginących w Iraku i Afganistanie i jedyną inwestycję jaką poczyniliśmy w budowanie naszej pozycji w świecie zdołamy wysiłkiem propisowskiego Radia Maryja na spółkę z niedawnymi sojusznikami PiS oraz lewicą podważyć.

W swoim diariuszu przedwojenny premier Kazimierz Świtalski opisując konflikt wewnątrz obozu sanacyjnego po śmierci Marszałka zapisał, iż gdyby komendant żył to by powiedział "oj źle się chłopcy bawicie". Obawiam się, że obserwując przedbiegi do kampanii wyborczej AD 2007 byłby o wiele brutalniejszy w diagnozach.

Od jakiegoś czasu sądziłem, że po przezwyciężeniu podziału na komunistów i solidarnościowców dzięki utopieniu SLD przez Laszka Millera zdołamy nareszcie mieć normalną debatę polityczną i konflikt racji. Mamy wyborczy spektakl z układem w roli głównej w wykonaniu PiS i jakieś żałosne pomruki PO udającej że jej nie ma. Zamiast pluszaka sprzed dwóch lat z lodówki będą wypadały kajdanki. Może tak musi być, ale mnie ta żenada nie bawi. I nie bawi chyba nikogo z przyjaciół Polski za granicą. Braciom Kaczyńskim udało się doprowadzic do wyboru pomiędzy państwem "miękkim" a państwem opresywnym i nieobliczalnym. Efektem jest powszechne dość uznanie racjonalności wyboru tych którzy nie wybrali ani PiS ani PO tylko Londyn albo Dublin. Smutne.

A tarcza, Amerykanie, Rosjanie? Kto by się nimi przejmował. Ogłosiliśmy przecie, że chłop polski będzie naszym priorytetem. Dopłata i KRUS to nasza strategia. A wprowadzi ją w życie minister Karski - nadzieja PRON-u i pani Fotyga ze swoim dance macabre. Wkrótce część wyborców wyjedzie, mohery zostaną a jedynym (bo tylu nam UE zostawi) polskim eurodeputowanym będzie Michał Kamiński w nagrodę za kolejną zwycięską kampanię.

złośliwy, nadkrytyczny a serio mówiąc to większość bywalców pewnie mnie zna osobiście i ma wyrobione zdanie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka