Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski
111
BLOG

Byle polska wieś zaciszna...

Jerzy Marek Nowakowski Jerzy Marek Nowakowski Polityka Obserwuj notkę 58

 

 Nie odzywałem się ostatnio w Salonie wcale nie dlatego iżbym wyjechał na wakacje a z abominacji do wiodących tematów debaty publicznej.

Rosjanie dogadują się z Chińczykami, pierwszy od lat szczyt Korea-Korea, wybory w Kazachstanie, wybory w Turcji, konstytucja Europejska, Euro, Olimpiada i Bóg wie co jeszcze. A w Polsce sezon na afery. Godna żałosnego magla pyskówka na linii Ziobro - Kaczmarek, kolejne odsłony zanikania koalicji. Pani Fotyga niczym Aleksandra Jakubowska dysponująca dzielnym sercem własna piersią rzuciła się bronić Berlinki przed obrzydłym prusakiem, co to za pomocą Kafki i Gombrowicza polskie dzieci męczy.

Przeglądając wiadomości dowiaduję się oto, że Ukraina zamierza dywersyfikować dostawy ropu poprzez pozyskanie nafty irackiej płynącej via Turcja. Czy gdzieś w tej sprawie usłyszeliśmy naszych wybitnych polityków, którzy za cel nr 1 postawili sobie dywersyfikację. Nie zauważyłem. Słyszymy nieustanne banialuki o ropie z Kazachstanu albo wygłaszane serio opowiadania ekspertów o gazie z Wenezueli który dostanie w prezencie od Chaveza Łukaszenka. A mam wrażenie, że nasi politycy i pożal się Boże eksperci  nie zhańbili się spojrzeniem na mapy, nie mówiąc już o wiedzy o technologii przesyłu ropy i gazu. Oczywiście o wiedzy ekonomicznej nie wspominam bo eszelony sierżantów rządowych mogą co najwyżej znać bieżący kurs dolara w kantorze. Najprostszy sposób ożywienia rurociagu Odessa-Brody-Płock, czyli transport ropy irackiej, która Polakom należała się jak psu zupa (że zacytuję klasyka)via Trabzon Morze Czarna jakoś nie wpadła naszym statystom do głowy. Woleli snuć miraże.

W każdym razie zarówno w dużej polityce międzynarodowej jak w sprawach energetycznych dzieją się rzeczy ważne. Tymczasem my odbywamy jakiś oszalały chocholi taniec  na temat mniemanych przedterminowych wyborów. Mamy seksaferę, aferę gruntową, aferę Blidy, aferę Kaczmarka i dziesiątki pomniejszych aferek. Do tego żałosną socjotechnikę aplikowaną nam przez grupki spin doktorów poszczególnych partii. I coraz liczniejszą grupę aktywnych wyborców (nie tych wiecznie absentujących, bo ich nie warto liczyć) przekonanych, iż nie warto iść na wybory, bo nie ma na kogo głosować.

Byłem zwolennikiem braci Kaczyńskich w przekonaniu, że ich program polityczny to przede wszystkim wzmocnienie państwa. Tymczasem zamiast dyplomacji mamy sparaliżowaną i niemrawaą fotygację, zamiast wywiadu druhny Macierewicza i chłopców Kamińskiego, armia zaczyna trzeszczeć w szwach, a polityka z sejmu i rządu przeniosła sie do sądów i prokuratur. Wszystkie kluczowe elementy struktury państwa są osłabione a nie wzmocnione.  Debata publiczna sprowadza sie do maglowych oskarżeń i dyskusji o taśmach, teczkach i kwitach a twarzą mojej partii jaką był PiS jest nadzieja PRON-u Karol Karski. Rozmowa z najbardziej nawet życzliwymi Polsce cudzoziemcami sprowadza się do odpowiadania na pytanie czy Polaków ogarnęło zbiorowe szaleństwo.

Powiem szczerze - jestem przekonany, że złoty róg jaki mieli jeszcze parę miesięcy temu Bracia został zagubiony. Sznura też nie ma, bo ukradli ludzie z układu. A polska wieś zaciszna nie jest. Chochoły nie bacząc na porę roku ruszyły w tan. 

złośliwy, nadkrytyczny a serio mówiąc to większość bywalców pewnie mnie zna osobiście i ma wyrobione zdanie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka